niedziela, 20 czerwca 2021

To za mało...

 

              Jak to jest być z kimś, zupełnie obok, w pobliżu, ale nie razem i nie wspólnie? Jak to jest, że mówię, wyjaśniam, zapalam się na chwilę, być może tym razem znalazłam odpowiednie słowa? Lecz nie, rozerwał się worek sensów i drobne kuleczki rozbiły się o podłogę, nim osiągnęły cel. I słyszysz te same argumenty, i zapadasz się w sobie coraz bardziej, bo nie widzisz już nic, na czym można się oprzeć, podtrzymać wiarę, że coś przecież zbudowaliście… Jak to jest, kiedy staje się to rutyną i nie masz już nawet sil otwierać ust? Nie wiem. Nie mam pojęcia. Zupełnie.

            „Przejście” Pajtim Statovci, nie wiem nawet jak odmienić to nazwisko, może nie będę próbować, to pozycja, którą właśnie skończyłam czytać. Powiem tak, dawno nic mnie tak nie poruszyło. To po prostu bardzo dobra książka. Pod względem fabularnym jest wciągającą historią dwóch młodych ludzi, którzy uciekają z domu i ojczyzny, próbując znaleźć lepsze dla siebie miejsce do życia. Przemierzają europejskie kraje, doświadczając kolejnych perypetii i nigdzie nie czują się mile widziani ani „u siebie”. Tematyka uniwersalna i pouczająca, bo chłopcy szukają również siebie i swojej tożsamości, porzucając swą narodowość ze wstrętem, jednocześnie zmagają się z tym zakorzenionym głęboko w ich sercach „balastem”. Jeden z przyjaciół jest też osobą transpłciową i chyba pragnie akceptacji, choć jego zachowania wobec innych bywają destrukcyjne i okrutne. Stylistycznie – wysoka próba. Język konkretny i poetycki jednocześnie, sprawnie wplecione symboliczne opowieści, sny, refleksje dotyczące subtelnych drobinek, wypełniających przestrzeń między dwojgiem ludzi. Polecam gorąco.

            Niedziela. Upał. Przeziębienie, choć chyba najgorsze już za mną. I myśl, że muszę walczyć o siebie, bo uduszę się w tym „światku”, który mnie spotkał.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz