piątek, 30 sierpnia 2013

Szkice o poczuciu tożsamości


Socjologia zaczyna się od człowieka. To właśnie on jest początkiem tego procesu rozrastania się w większą całość, całość zbiorowości. Wychodząc od siebie docieramy zazwyczaj do drugiego człowieka, jesteśmy wszak zwierzęciem stadnym, potem znów powracamy jednak do własnego „ja”, lecz już dookreślonego przez relacje z innymi, przez więzi z nimi, przez wspólne wartości, interesy i problemy. To wszystko nas łączy i stanowi o tożsamości, jaka pozwala nam pewne miejsce nazwać domem, a ludzi – rodziną i przyjaciółmi.
Bo czymże jest tożsamość? Przywiązaniem do ziemi, z której pochodzimy, z której wyruszamy w świat z bagażem pierwszych, dziecinnych doświadczeń, lub też zostajemy, wpisując się w historię miejsca i żywiąc nieustannie przekonanie, że nie jest tak istotne gdzie się żyje, ale jak i z kim.
Pierwsze miejsce jakie poznajemy to nasz dom rodzinny. Nie ważne jaki jest, mały i ciasny, duży i przestronny, drewniany, murowany, wypełniony ludźmi czy też przede wszystkim ciszą – jest dla nas terenem magicznym, bezpiecznym i jedynym. Z czasem nasza ciekawość rozrasta się poza jego kontury – poznajemy świat, dostrzegamy wielkie okno, ukazujące przestrzeń wokół i pragniemy ją zbadać, przyswoić sobie prawa nią rządzące. Wiedzeni za rękę przez rodziców – przypatrujemy się temu co bliskie, zadajemy pytania, a z otrzymanych odpowiedzi budujemy w świadomości pierwszy, naiwny jeszcze obraz rzeczywistości. Naturalne jest, iż zmienia się on wielokrotnie w ciągu naszego życia pod wpływem rozmaitych doświadczeń i doznań, lecz ten pierwotny jego szkic pamiętamy już zawsze.



 Do naszej małej ojczyzny, z której się wywodzimy, przywiązujemy się najmocniej. To właśnie tam wracają nasze myśli, choćbyśmy nawet zdobyli szczyty świata, widzieli wszystko, co warto i nie warto zobaczyć, dotarli do punktu, w jakim kończy się myśl, a zaczyna wieczność. Własny, mały raj jest tam, gdzie uczyliśmy się życia, gdzie zawiązywaliśmy pierwsze przyjaźnie, dorastaliśmy i marzyliśmy o wspaniałej przyszłości. To nas określa bardziej niż zdajemy sobie z tego sprawę, to konstytuuje nasz charakter, wpływa na wybory i zachowania.
Ludzka tożsamość buduje się na związku między tym, co sami o sobie myślimy, a tym, w jaki sposób odbieramy wartości przekazywane przez otoczenie. Wzrastając w określonym miejscu i czasie, dostrzegamy i uczymy się pewnych wzorców, aksjomatów, wytycznych, odnosimy się do nich, niektóre przyjmujemy za właściwe i użyteczne, inne odrzucamy, oceniając je jako sprzeczne z nami, bądź mało efektywne, być może nieco już przestarzałe dla nowego pokolenia. Niemniej jednak zostajemy ukształtowani przez ten pierwotny, swoisty język, którym mówi do nas ziemia rodzicielka, mieszkający na niej ludzie, kultura, tkwiąca tuż pod materialnym sklepieniem sąsiadujących ze sobą domów, tradycja niesiona przez czas jako coś pradawnego i świętego, pewna naturalna mądrość poprzednich pokoleń. Uczymy się sposobu życia - bardziej lub mniej specyficznego, w który zwyczajnie wtapiamy się w wieku dziecięcym, by dorastać w nim i nieść go przez życie jak swoją własną, prywatną biblię.