niedziela, 28 kwietnia 2013

Liczenie skutków ubocznych życia


Deszcz za oknem poranek mój zdominował. Ale wiosenny choć, zieleń poruszył, powietrze pachnie natchnieniem. Kawa, myśli porządkowanie i obowiązków troche, bo termin na wtorek. Lubię to zajęcie, ale tyle tego, że mało czasu dla siebie - swojego poczytania, swojego popisania.


Jakoś muszę to wypośrodkować, wyważyć, zmierzyć, dopasować, niechby się trzymało orbity właściwej. A póki co, sobota leniwa mnie wykończyła - bo źle się z tym lenistwem czułam. To się w głowie poprzestawiało, ech. Bajek więcej mi potrzeba.
 
 

wtorek, 16 kwietnia 2013

Czekam na siebie

Emil Cioran, jak go nie lubić, podpowiedział - "Stoję i czekam na siebie". Dzień za dniem ucieka, przeciska się przez szpary, pomiędzy palcami przepływa, a ja wciąż czekam. Lustro co rano opowiada mnie inną, obcą, niewyraźną. Nie lubię siebie takiej - nie rozpoznaję rysów swojej twarzy, kosmyków opadających na policzki, zapachu skóry, która mnie więzi.


Sztucznie mówię, sztucznie się uśmiecham i tylko to zdziwenie, to rozdarcie wewnątrz - jest moją własnością. Dojdę, dobrnę, przez błota wiosenne w to miejsce, gdzie rozłożę się jak kartka papieru i napiszę na nowo. Rozmówię się raz jeszcze z własnym sumieniem, rozliczę z niedostatków i naddatków, zatrzymam jedynie to, co niezbędne, by ruszyć dalej, bez obciążeń i lęku.