poniedziałek, 25 lutego 2013

Defekt, efekt i różnica między nimi


Leniwe życie wykonuje naraz dziwny obrót, rozkracza się nadętą figurą retoryczną - uśmiecha się i obecuje poprawę. Wierzyć mu, nie wierzyć? Pozwalam się prowadzić tam, gdzie już byłam świadkiem własnych zmagań - pierwszych, dziecinnych, naiwnych. Być może właśnie teraz czas tańca na cienkiej linie ludzkich oczekiwań, dążeń, aspiracji, które w konfrontacji z moimi, pod rękę z moimi (życzę sobie w duchu), rozniecą iskierkę tlącą się jeszcze, słabo, z przymusu, z nawyku, z a niechby, a nuż...

piątek, 22 lutego 2013

Fobie, obsesje i wszystko, co lubię


Ano, ano, nie przepadam za wpisami - recenzjami książek. Zwłaszcza swoimi własnymi. Przejaw lenistwa - spiąć myśli i wrażenia w jakąś spójną, artykułowalną klamrę - odnieść się do przyswojonych treści - przeważa. Ale też i bezsens - cóż mogę powiedzieć o czymś, co przemielone już zostało po wielokroć przez umysły sprawniejsze, elokwentniejsze, dociekliwsze. Niby subiektywizm jest domeną naszych czasów - lecz kontekst całości, groźba wtórności, powtarzania mało odkrywczych kwestii - paraliżuje. Ambicja to zwodnicza? Być może.
Jednak, jednak, kilka słów tłucze się w głowie - poczytuję ostatnimi czasy pana Pilcha. Niedosyt i przesyt - niedosyt treści pierwszorzędnych w rozumieniu ścisłym - że sparafrazuję autora, przesyt epatowaniem upadku - który to jednak, paradoksalnie, przy tej lekturze trzyma. No bo cóż dalej, gdzie leży granica moralna, do czego można się posunąć, by błyszczeć, by być na świeczniku, płynąć na famie zagubionego artysty i inteligenta, aby konsumować, uprawniać się do spijania uroków życia, pracować bez namaszczenia, bez pokory, produkować, żeby korzystać z owoców. Brak skruchy - bywa i tak, nie chcę analizować podstawy charakterologicznej (choć brnę w tę absurdalną matnię), popędów, instynktów, pragnień, chcę wyrazić swoje nieugruntowane jeszcze względem tego twórcy przekonanie, że posługa słowu jest zajęciem szczytnym, w moim przekonaniu, i odstręcza mnie od instrumentalnego jej traktowania. Naiwność moja przejawia się w tym miejscu wyraźnie. I dobrze. Pilch dobrym pisarzem jest, no jest. Długo opierałam się przed obcowaniem z literaturą modną, aktualną, współczesną w sensie - stwarzaną tu i teraz. Różne są jej oblicza, przeróżne - więc powiem tak - po ulubieniu Tokarczuk i Stasiuka, pan Pilch doceniony zostanie u mnie oceną średnią. Aczkolwiek za studium pijaństwa wdzięczna mu jestem - temat, jak ktoś określił, wielce kreatywny, pociągający, bliski tym wszystkim, których dławi własna kondycja. Nic więcej w tych chwilach mrocznych, niż zasmakować trunku i wywewnętrznić się w kontrreakcji względem świata kolorowym pawiem. .

wtorek, 19 lutego 2013

W nas i poza nami


Nie spadam, nie wznoszę się, nie trwam w miejscu.  Nie gubię się i nie odnajduję. Zaplątałam się - myślę - w istnieniu, które jest mną ponoć, choć dosięgać je muszę wyciągniętą ręką, palcem muskać, niemal, już, już, dotykać, rozpoznawać i oswajać.
A poza moimi wątpliwościami - twoje wątpliwości, rozpraszane kolejnym łykiem piwa. Gorzko, słodko, ciepło, zimno, mówisz do mnie z daleka, to już było, a jednak nadal nic nie wiem, niczego nie nauczyłam się po tamtej historii, wiem tylko, że potrafię być jedynie sobą. Jak ty.
Rozdwajam się i mnożę, ty zmieniasz twarze i maski na nich. Rozpoznamy się jeszcze kiedyś, przechodząc obok siebie na palcach? Powiedz.

poniedziałek, 11 lutego 2013

Wydmuszka


Wydmuszki znaczeń, język niespójny i krnąbrny, jakże możemy się porozumieć? Ty tam, za wielkim murem obojętności, za ścianą, która wzrasta między nami każdego dnia, nie widzisz mnie codziennej, zwykłej, mówisz, że mnie nie ma. Nie ma mnie, płynę z prądem chorobliwych snów, snów o tobie takim, którego wymyślam, zbliżam do siebie, obrysowuję palcem, raz po raz wyciągam cię spod ręki, ciągle takiego samego, mojego. A potem się budzę i znów znikam.