I jakoś tak obok znów przechodzi słodko – kwaśny czerwiec. Nie pytam,
gdzie idzie, czy zostawia na zawsze posmak truskawkowego nieba. Uśmiech i skóra
pachnąca samą sobą, tylko to mi się marzy. Firanka unosi się lekko, otula pejzaż
zalotnie. Prawie umiem się skupić na tym fakcie, lecz po co. Przemija chwila
bez sensu i tak właśnie jest teraz najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz