wtorek, 26 października 2021

Ciemna strona

 

Nie umiem jeszcze rozpoznać w sobie tego uczucia kompletności. Ciągle szukam czegoś na zewnątrz, naiwnie wierzę, że stanie się coś, przyjdzie ktoś, kto rozjaśni tę ciemną stronę mojego serca. Tkwię w tym przyzwyczajeniu, choć przebijam głową mur wyuczonych zachowań i wiem już, że nie tędy droga. 



wtorek, 19 października 2021

Rozmazanie konturów

 

Dzień rozmazany, jak ślad szminki na krawędzi szklanki. Rozmazane wrażenia i uczucia. Rozmyte wspomnienia, z którymi nie wiem, co zrobić. Coś, co jest takie moje, choć nie zawsze było dobre, jednak nie umiem nie tulić do serca nawet tego koślawego, porysowanego, brzydkiego czasu. Zwłaszcza takiego. 

Zaciągam się nostalgią jak dymem z papierosa. Czasem trzeba sobie pozwolić na przekroczenie wyraźnych konturów. Widzę tę mgłę, przez która przebija się jedynie uśmiech dziecka. On przywraca mnie teraźniejszości, ciągnie na brzeg. 


poniedziałek, 18 października 2021

Autentyczność

 

Tylko trochę jeszcze dławi mnie w gardle. Tylko trochę. Zagryzam wargę, przełykam ślinę, przypominam ustom, czym jest uśmiech, właśnie ten, którego potrzebuję, by trwać w tu i teraz. 

Zastanawiam się czym jest moja autentyczność. Przecież tak łatwo spuścić powietrze i zatopić się w melancholii. Za to cała reszta wymaga już wysiłku. Trzeba zmusić się, by wstać, by zrobić, by pomyśleć, zaplanować, dopilnować. Żeby być radosnym, tak, to też kosztuje mnóstwo pracy, samozaparcia, niekiedy buntu, walki. A jednak może nie da się inaczej. Te chwile prawdziwego, spontanicznego szczęścia są tak cenne, bo rzadkie. 

No to odpalam kopalniane pokłady i próbuję. Nie chcę się zastanawiać czy jestem sobą, czy też gram jakąś rolę, bo uważam, że tak trzeba. Po prostu się staram. Czas może kiedyś mnie rozliczy. A może to ja rozliczę czas z tego, co mi dał. 



środa, 6 października 2021

Jesteś..

 

Ciiii, nie biegnij, zatrzymaj się, ukołysz myśli i emocje. Chodź, przytul się, oprzyj skroń. Widzisz? To nie tak dużo, można zaufać, spocząć, nie łatać wciąż tych wszystkich dziur i niedostatków. Jesteś dobra i mądra, jesteś ładna i taka w sam raz, teraz, dziś, w tym momencie. 



wtorek, 5 października 2021

Półwrażenie

 

    Znów w półśnie, półprawdzie, półświadomości idę gdzieś, zmierzam do. Jestem sobą, opatulona w beżowy sweter i lekki szal, z ciemnymi okularami podtrzymującymi włosy. A pod półfryzurą, bo tylko szybki kucyk mi wyszedł i poszedł, wieczne zdziwienie, to samo, co zawsze oderwanie, choć na tę półchwilę, półwrażenie, że pod tą materią, pod widocznością cielesną, kłębi się kolejny wszechświat łagodnej mocy, która wcale nie potrzebuje manifestacji, bo zna swoją nieprzeliczalną na nic innego wartość. Gdyby tak zawsze o tym pamiętać.




poniedziałek, 4 października 2021

Setki światów

 

    Dziesiątki, setki miejsc, które obiecują, że będzie lepiej, jeśli tylko na to pozwolisz. Zwłaszcza sobie. Drugie tyle światków, które przyciągają nostalgią, szarością, pajęczyną niemocy - bo przecież jakże ciężka jest egzystencja słabego człowieczka. Tysiące słów, zdań, malunków, fotografii. Lubię przyglądać się temu, jak myślą, jak świat odbierają i przeżywają każdą ważną/mniej ważną chwilę inni ludzie. Lubię podglądać, przysłuchiwać się, zerkać z ukosa, łapać te drobinki czyjegoś życia i chować do kieszeni, na później (lub zapominać zaraz, czy to nie wszystko jedno?). Może to być książka, blog, dziewczyna w autobusie o twarzy zatroskanej albo zachwycająco obojętnej. Zadziwia mnie ludzki rodzaj. Zadziwiają mnie pojedyncze egzemplarze, które na tle tłumu mają coś takiego, czego nie ma reszta. A każdy z nas (niemal) ma coś takiego. Choćby drobniutkiego. To jak się śmiejesz lub złorzeczysz, to jak mówisz do siebie, bo zapomniałeś parasola, to jak chodzisz, miękko, zdecydowanie, energicznie, jak marszczysz brwi i jak przytrzymujesz drzwi kobiecie z wózkiem. To czyni Cię podobnym do wielu i różnym od wielu. I dobrze. 


niedziela, 3 października 2021

Póki na to czas...

 

    Niespieszny dzień, taki niedzielny i pogodzony ze sobą. Trochę głosów, trochę ciszy, trochę gniewu i wybaczenia, nostalgii i przymykania powiek. Wszystko nie w porę, a jednak przyjęte ze wzruszeniem ramion. 

    Lubię, gdy dopada mnie taka słabość. Przestaję walczyć, opuszczam gardę i robię głębokie wdechy. Ufam, że będzie dobrze, że świat się mną zaopiekuje. Nie wszystkie marzenia się spełnią, nie każdy plan będzie zrealizowany, bo właśnie to, co nam potrzebne, spotkamy na swojej drodze. 

    Gdyby tu był ten cień, co mnie prześladuje, uśmiechnęłabym się z czułością. Nie chcę nosić w sobie żalu, że coś mogło pójść inaczej. Takie dni, jak dziś, uczą, by cieszyć się każdym drobiazgiem, póki na to czas. 


piątek, 1 października 2021

Krzyk Walkirii

 

Każdego dnia i o każdej porze, raz za razem, tylko trochę lub w pełnej krasie, poznajemy siebie. I wcale nam się to nie nudzi, ba, to taka przygoda na wiele, wiele lat. Ostatnio dowiedziałam się sporo na swój temat. Zrozumiałam, że potrafię być silna i zaradna, samodzielna i "na swoich zasadach", a to przy okazji tego, że zawiódł mnie ktoś bliski. I już nie mam ochoty jęczeć i rozczulać się nad sobą. Chcę być swoją własną wersją walkirii, która prze do przodu i uśmiecha się z czułością nad słabościami tych, co to obiecywali wesprzeć w każdych okolicznościach. Przemierzyłam niemałą odległość z niemowlakiem w wózku, licząc na pkp (poszło nieźle), autobusy i życzliwość obcych ludzi. I wiem już, że człowiek nie zawsze ma ochotę na trudne wyzwania i przypominanie sobie, że może zostać sam z problemami, jednak niekiedy tak bywa, ot, zawodzą nas wypowiadane ongiś deklaracje współpracy (czy troski). Ale dobrze robi konfrontacja z całym tym chaosem wszechświata, który naraz układa się w przyjazny schemat, bo działam i chcę wierzyć, że świat się mną zaopiekuje. Właśnie teraz. Puszczam więc lęki na wiatr. Krzyczę głośniej w przestrzeń... aż do śmiechu.