Zapominam dni. Przyglądam się latom. Osób, które były mi bliskie już nie
ma, bo mają swoje sprawy i nie przystaną w biegu na chwilę rozmowy. Niezręcznie
tak jakoś powiedzieć prawdę o sobie i pokazać, że ja ciebie takiego pamiętam i
wiem, że też nie znajdujesz słów, by nazwać to, co się z nami stało. Jacy
śmieszni jesteśmy, kiedy staramy się nie ośmieszyć. Bo przecież tęsknoty i to,
co teraz czujemy, nie jest warte zatrzymania się w pędzie. Mkniemy do przodu,
zjadamy kolejne tygodnie, obchodzą nas rachunki i sprawy. Byle do piątku, byle
do wakacji, byle do wiosny, i tak jakoś kurczymy się w sobie, zagryzamy wargi.
Do krwi.
To tak prawie analogicznie do mojego przedostatniego wpisu...
OdpowiedzUsuńTak, zainspirowałeś mnie. Choć też i trzy lata mijają, odkąd zmieniłam miejsce zamieszkania i często zastanawiam się co z tamtymi ludźmi...
Usuń