Emocją skutą lodem jestem, motylem w topornie
ciężkich, betonowych trzewikach, tak o mnie pisałeś, gdy jeszcze słowa mogły
coś wyrazić...
Melancholia młodopolska, ech, nie
widzę tylu barw, za mocno wsiąkłam we współczesność szarą,
kanciastą figurę retoryczną...
Porzucić siebie, by poszukać siebie
innej, niebezpieczne to, może mi się nie spodoba ta nowa ja?
Znów lęk przed przesytem, ile odcieni
może się pomieścić w jednej małej istotce?
Strzępki myśli, ot. Nie potrafię ich
ostatnimi czasy związać choćby pajęczą nicią. Ale bywa i tak,
niech fruwają, to już pora babiego lata chyba?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz