czwartek, 17 października 2013

Kilka chwil


Rozmywam się w niebycie, jak dobrze, jak błogo, jak cicho. A jednak czuję, że jest mnie tu więcej niż gdzie indziej, gdzieś z oddali, gdzieś za mną, za lewym uchem, słyszę delikatny szept własnych myśli. Czegoś chciałam, o czymś zapomniałam, coś przestało mieć znaczenie w tej chwili, ale wiem, że wróci, zawsze wraca, zawsze jest.


Kilka chwil po przebudzeniu dochodziłam do siebie, próbowałam rozpoznać kształty dnia, znajome szare barwy, skrzypienie ciężkich drzwi, smak pierwszego papierosa. Nie trwało długo przypomnienie sobie przebiegu prozaicznej czynności zagotowania wody, choć nie było to żadną oczywistością. Z wolna dopadała mnie świadomość istnienia. Jeden łyk, drugi, słodko, gorzko, słono. Kawa i kilka cierpkich łez. No tak, rzeczywistość. Dzień dobry.
 

6 komentarzy:

  1. to kawę łzami zalewasz? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko dziś, tylko dziś.

      Usuń
    2. nawet jeśli tylko dziś Ci się to udaje, to i tak jesteś niezłym prestigitatorem

      Usuń
    3. Eeee, nadinterpretacja ;)

      Usuń
  2. Czy koniecznie i zawsze trzeba być wesołym? Przymus wiecznego uśmiechania może zaiste doprowadzić do łez ;p
    Daj sobie prawo do smutku, choć do radości też :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ile to razy w ciągu dnia uśmiechamy się z zawstydzeniem, bo nieszczególnie mamy ochotę, a czujemy, że wypada? Prawda, że to smutne? Choć ten odruch rzeczywiście zaobserwowałam u siebie, nie walczę z uczuciami, przyjmuję je, ale przyznam, że we własnych czterech kontach, w ciszy, łatwiej mi to przychodzi. Pozdrawiam serdecznie Emmo, dzięki, wiem, że rozumiesz;)

      Usuń