niedziela, 1 lipca 2012

Tymczasem


a tymczasem naciągam bólem strunę czasu teraźniejszego
od szyi i ramion po krańce bosych stóp zmarzniętych
zatwardziałość realiów przeraża i unosi bezwładnym potokiem
przemierza godziny posuchy i miejsc opuszczonych wczoraj
wciąż wierząc że bycie tu i teraz jest dobrą formą istnienia


a tymczasem przytłacza mnie pusta butelka i brak marzeń spełnionych za życia
rozsadza od środka groźba ucieczki od siebie
jednakowo pojedynczej i ociekającej chłodem
niby jeszcze nic nie rozeszło się w palcach
nie targnęło na jasność i osnowę sumienia
a już nie ma tych rąk i obietnic
stania w drzwiach prowadzących stąd donikąd
bezpowrotnie


a tymczasem zanurzam się w chwili na opak
i gorąco mi znów i soczyście
jakoś tak bokiem choć w środku samej siebie
od świtu
umacniam swe pozycje tęsknotą i lękiem znajomym
coś ucieka, coś krąży wokół lampy wyblakłej
może zostanie ze mną, lub zatoczy się równo
spadając na głowę łachmanem powolnym
oderwie się od konieczności konania po prostu
odkroi dwie kromki stołu koślawego
wyda jęk głuchy
zaniechany ponoć


2 komentarze:

  1. już nie ma tych rąk i obietnic
    stania w drzwiach prowadzących stąd donikąd

    Nigdy nie ma, nie ma żadnego "donikąd", póki nie przekroczy się progu swojego domu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wtedy jest tylko "TU" i błądzenie w przestrzeniach jedynie własnych myśli. Tak jak powyżej.

      Usuń