niedziela, 3 października 2021

Póki na to czas...

 

    Niespieszny dzień, taki niedzielny i pogodzony ze sobą. Trochę głosów, trochę ciszy, trochę gniewu i wybaczenia, nostalgii i przymykania powiek. Wszystko nie w porę, a jednak przyjęte ze wzruszeniem ramion. 

    Lubię, gdy dopada mnie taka słabość. Przestaję walczyć, opuszczam gardę i robię głębokie wdechy. Ufam, że będzie dobrze, że świat się mną zaopiekuje. Nie wszystkie marzenia się spełnią, nie każdy plan będzie zrealizowany, bo właśnie to, co nam potrzebne, spotkamy na swojej drodze. 

    Gdyby tu był ten cień, co mnie prześladuje, uśmiechnęłabym się z czułością. Nie chcę nosić w sobie żalu, że coś mogło pójść inaczej. Takie dni, jak dziś, uczą, by cieszyć się każdym drobiazgiem, póki na to czas. 


4 komentarze:

  1. Bliskie jest mi to, co piszesz.
    Pochylam się więc nieumiejętnie nad chwilą...
    dzisiaj bez strachu, z którego utkane będzie jutro.
    Dobrego tygodnia mimo wszystko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pochylam się więc nieumiejętnie nad chwilą...
      dzisiaj bez strachu, z którego utkane będzie jutro." - świetnie napisane. Dokładnie tak to widzę, tego próbuję. Dziękuję i dobrego tygodnia również Ci życzę :)

      Usuń
  2. Dobrze jest mieć taki czas...
    ...ale niestety świat się Tobą nie zaopiekuje... :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze na chwilę odpuścić okopywanie się, lecz czujność szybko wraca, a jakże. Niech Ci tam pięknieje jesień wkoło ;)

      Usuń