Zapach wyczerpanych słów
Mdły, jałowy i nijaki
Wypełnił przestrzeń między nami
Złamany w połowie dźwięk głosu
Rozebrał do kości jasność dnia
Który minął
Nim jedno z nas spróbowało
Zatrzasnąć drzwi
Skamle na progu teraz jak stary pies
Bo niepogoda, obrzęk chłodu, aureola deszczu
Same wypaczenia natury
Znów pora niedobra by witać gości z tamtej strony nocy
Jeszcze raz przewidziało nam się życie
My w nim
Figurki z piasku i gliny
Rozbite o kant dupy
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz