piątek, 31 sierpnia 2012

W obrębie cienia


Dziewczyna uwięziona w resztkach świątecznego dnia. Jeszcze psy nie obgryzły wszystkich kości, wysysają szpik jej myśli. Walczą między sobą o obsesyjnie chude ramiona, wystające łopatki, brudne paznokcie.

Jeszcze podłoga pachnie detergentem, wydziela woń orchidei, egzotycznego kwiatu wprost ze snów niedzielnych.
Nikt by nie uwierzył, że tę przestrzeń rani smutek zbyt wielki, by spakować go do plecionej torby i uciec, dokądkolwiek.
Przyciska go więc do piersi, dyszy porażona wyraźnym odciskiem chwil wypaczonych, po prostu, przywleczonych ze śmietnika, ciągle zbyt bliskich by spocząć, by oderwać się od tego widoku, który ogranicza, więzi, nakazuje przynależność do miejsca spłaszczonych słów, szeptów, zaklęć.

Potargane włosy zasłaniają twarz bladą, nieruchomą prawie. Zakrywają oczy i usta wciąż głodne, nienasycone, poranione bólem, który spada nitką śliny na miękki dywan, wilgotny już, niemal współczujący.

To ona.
Nie widzisz jej.
Nie widzisz.
Uciekła w milczenie.

Zamknij oczy.
Tam ją ujrzysz.
Pogrążoną w cieniu.
Dziewczynę uwięzioną w resztkach świątecznego dnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz