niedziela, 19 marca 2017

Człowiek na jeden dzień


Wchodził w ciało ostrożnie, szukał wyraźnych granic, rozlokowywał się z uwagą, by nie naruszyć żadnej ważnej tkanki, organu, żyły. Stawał się żywy i namacalny, przekraczał wymiar, z którego trudno było się wydostać. Miał tę świadomość. To był rodzaj doświadczenia, sprawdzianu, jaki pozwalał na dostąpienie wtajemniczenia. Naraz zalała go fala gorąca, paniki, gdy arterie pobudziły pracę serca, jego serca. Miał je w tej chwili na własność, choć nie miał jeszcze pojęcia, po co. Nie znał celowości tych wszystkich zabiegów, procesów, które działy się w organizmie. Skurcze jelit, powiększanie się i zmniejszanie płuc przy każdym wdechu, mimowolne ruchy gałek ocznych, ślinianki wydzielające wilgotną, przezroczystą maź wypełniającą usta. Był obciążony cielesnością.
 
 

2 komentarze:

  1. ,,MIMOWOLNE RUCHY GAŁEK OCZNYCH''...nie mogę przejść obojętnie wobec tego posta.Idealnym jego uzupełnieniem jest w kontekście całości książka Tomasza Swobody pt. Historie Oka''.

    pozdrawiam Sebastian.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja lubię Twoją wnikliwość i niepowtarzalne skojarzenia. Książki Swobody nie czytałam, ale o Bataille'a kojarzę :) Pozdrawiam.

      Usuń