poniedziałek, 28 grudnia 2015

Alternatywnie


Poświątecznie, leniwie, urywam każdą niepokojącą myśl, która przecież na nic się nie zda. Wypaczam sensy zasłyszane przy wigilijnym stole, sens wieku, już ciut zaawansowanego, sens życiowego celu, zaniechanego, sens wymagań, nacisków, ucisków i prztyczków w nos. Nie wiem, doprawdy nie wiem, dokąd zmierzam. Rozkraczam się nad tą wielką wyrwą niewiadomego i przy każdym trudnym pytaniu chwieją mi się nogi. Skąd w ludziach ta pewność, te mądre rady, że wiedzą lepiej, że ich ścieżka oparciem i dla mnie stać się może?

A jutro nad trumną, wcale nie-metaforyczną, pochylę się i znów zwątpię we wszystko. Tylko ta jedna prawda, przeczuwam, objawi się wyraźnie - że alternatywą dla życia, choćby najbardziej niesfornego, niepoukładanego, zawsze jest tylko śmierć.

3 komentarze:

  1. Albo życie wieczne... :) Pozdrawiam Ciebie kochana Ty moja "Nitko pesymizmu"

    OdpowiedzUsuń