niedziela, 27 maja 2012

Zmagania


Ciągłe, nieustanne nieogarnianie przestrzeni, wrażeń, stanów, doznań, myśli, chwilowych postanowień, konfliktów z rzeczywistością, braku i niedostatku czegoś, co spoiłoby, być może, wszystko to, co stanowi moje tu i teraz.
Poetyckość gdzieś w pobliżu żarzy się i rozpływa dymem, kontrastuje w nieokreśloności, zmniejsza ostrość widzenia, łagodzi zbyt głośne cienie i kanty brył obcych istnień. Miekkość mego trwania i twardy bruk niemożności wyjścia poza siebie. A więc jednak mur, mur, za który wyjrzeć nie sposób, choć pragnienie nowego poznania i innej wolności lub też kolejnej udręki uwięzienia w smolistej, lepkiej konieczności.
Lęki codzienności i to oczekiwanie na zbawienie odmiany - tej obietnicy, która nigdy się nie spełnia, a przecież to czekanie, odchodzenie i powroty do siebie, musi mieć jakiś sens, sens walki o chłodny łyk chwilowego nawet spełnienia.
Zatopię się w odmęcie zmagań z własnymi demonami, raz po raz przypominać będę figurę retoryczną pytań bez odpowiedzi. A niech tam, ponoć zaspokojenie intelektualne jest przywilejem głupców.

1 komentarz:

  1. Twierdzenie, że droga jest ważna, a nie cel jest wierutną i skończoną bzdurą. Tylko osiąganie celów pozwala wyznaczyć następne, a przecież cele muszą się zmieniać, bo zmieniamy się w mijającym czasie, wśród zdarzeń i myśli, które tworzą dni. Jeśli nie osiągamy tego, co jest naszym pragnieniem jesteśmy jak pogubieni spacerowicze w gabinecie lustrzanym.
    Ponoć jeśli umiemy postawić pytanie, znamy odpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń