poniedziałek, 30 stycznia 2012

Nieobecność


Niedoprawiona ryba wciąż skwierczała na patelni, którą nikt się nie zajmował. W pomieszczeniu kuchennym brak było czyjejś obecności. Muchy i komary opanowały tę przestrzeń, wypełniając swym irytującym brzęczeniem cztery, poplamione starym tłuszczem, ściany. Lep, przyczepiony do krzywej framugi okna, pełen był ich wysuszonych, pokurczonych w przedśmiertnych spazmach, ciał. Widok ten stanowił apetyczne zestawienie ze świeżym pieczywem, które położone na maleńkim stoliku, wystawało z papierowej torebki, reklamującej najlepszą w mieście piekarnię. Gdzieś pośród wszystkich przedmiotów – tanich garnków z cienkiej blachy, wyszczerbionych filiżanek, nieopróżnionej popielniczki, skupiającej troskliwie pogniecione pety, tekturowych podstawek barowych, coś porzucono z pewnością. Jakąś zastygłą chwilę, pełną udręczeń i momentalnego napięcia, być może krzyku. Coś się nie zgadzało, mimo iż, w tej plątaninie faktur pozornie było miejsce na wszystko. Może właśnie tu leżał sens, to waśnie stanowiło meritum tej przypadkowej lokalizacji. Ponoć logika nieporządku rządzi się swoimi prawami, również matematycznymi. Jeśli zagubisz coś pośród morza czegoś innego, zdaj się po prostu na swój wewnętrzny kompas. Dokonaj cudu, porzuć nadzieję, zapodziej się jak wszystko inne, a odnajdziesz to, co może będzie czymś odmiennym od tego pierwszego, ale w swoim czasie z pewnością zrozumiesz różnicę, jeśli w ogóle takowa istnieje.
Zadzwonił telefon – mały wstrząs obruszał zawiasy wszystkich szafek. Raz i raz, sygnał rozchodził się falami. Nie ma, nie ma jej przecież, nieruchome przedmioty gotowe są przypominać jedynie siebie, więc milczą zawzięcie, że jej nie ma, nie ma. Rozpłynęła się we własnej monotonii, w tym dniu, który był taki jak wszystkie poprzednie, niepodobny do niczego, a taki sam jak nic. Nie ma, nie ma, osłabła, a nuż życie z niej uszło kiedy myła naczynia, upadła na podłogę haftowaną kwadratowymi kafelkami, przyłożyła do niej ucho, posłuchała jej naglącego szeptu, wtopiła się w ceramiczne spoiwo. W nagłym odruchu istnienia poszła szukać samej siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz