sobota, 9 marca 2013

Układność, przystawalność, ja...


Może choć późnym wieczorem do myśli swoich własnych powrócę, bo, póki co, rozmieniam się na drobne wśród cudzych oczekiwań, ponagleń, wskazań. Miejsca dla mnie samej tyle a tyle, byleby układną maskę przybrać, wymalować ją barwami ochronnymi, szczelnie się nakryć płaszczykiem przystawalności i już... już można brzmieć fałszem, którego tak lubi słuchać świat.

2 komentarze:

  1. Przestrzeń czyli to,,wielkie pole do prowadzenia rozgrywek z samym sobą'' być może jest dla człowieka zbyt szeroka wobec czego On sam ją poprzez interakcje zawęża do,,czasu tańca na cienkiej linie''.Jeśli występuje tu słowo,,czas'' oznacza to również pewną segregację-preferencję np,,późny wieczór'',całość więc ma charakter pętli-powtarzalności.W różnych fazach intensywność refleksji się zmienia,podlega też automatycznej cenzurze.Problem jest chyba w odległości następujących po sobie cykli Ja-Oni.Bo przecież nie da się w nieskończoność wydłużać wieczorów a zasada mimikry działa przecież w obydwie strony.Nie istnieje wzorcowa przystawalność a wartość drobnych monet zależy od kruszcu z jakiego je wybijasz.

    pozdrawiam S.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak zawsze - Twój komentarz rozciąga się w niezwykłych przestrzeniach. Pewnie i świat widzisz inaczej niż większość - magicznie. Ciekawam tego postrzegania;) Pozdrawiam również.

      Usuń