sobota, 6 lutego 2016

Oczy szeroko otwarte


Tak, życie potrafi zaskoczyć. Wreszcie mam coś do powiedzenia, nawet sporo, do zdarcia gardła. Wreszcie ktoś mnie słucha, z uwagą obserwuje, chłonie wiedzę, którą staram się przekazać. Nie wiem jeszcze, jak to w ogóle możliwe, że wróciłam po latach do tych samych, zupełnie innych murów. Już nie jestem dzieckiem, jestem dzieckiem dorosłym, które opanowuje temperament i jest oceniane. Kilka znajomych elementów, wiele nowości, a tak naprawdę - no właśnie - okaże się, gdzie tkwi sedno. Wyzwanie - jasne - praca uczycielki, kontakt z młodzieżą, tak różną od tej z przeszłości, z dorosłymi - bardziej zamkniętymi i zalęknionymi niż ich pociechy... dzwonek, dryń, dryń, dziennik w rękę i w dół, po schodach, po te oczy szeroko otwarte, jak moje kiedyś, teraz jeszcze bardziej. Słucham, wsłuchuję się w siebie i w innych. Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono, uczę się świata, motam się, chcę próbować... Trzymajcie kciuki.

4 komentarze:

  1. Trzymam kciuki Urbi... Trzymam w myślach Twoje drżące serduszko... Serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, Oli, serce drży z przejęcia, ale po to chyba jest :P

      Usuń
  2. Wybrałaś niewdzięczny, ale i niezwykle szlachetny kawałek chleba.
    Powodzenia i tylko szeroko otwartych oczek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy niewdzięczny? Są bardziej niewdzięczne, jak sądzę. Czy to był wybór? Samo "tak wyszło" po prawdzie. Dzięki jednak za dodanie otuchy :) Pozdrawiam ciepło.

      Usuń