„Jeśli zignoruję jej słowa, powie, że jestem głupia
i zacofana” – myśli sobie, zaglądając pod pokrywę wielkiego gara, w którym na
wolnym ogniu dochodziły ziemniaki dla świń.
-
Cieszę się córuchno, że tak dobrze idzie ci na tych uniwersytetach.
- Ależ
babciu, to nawet nie o to chodzi. Bo widzisz… - i rozmarza się znowu, ulatuje
ponad tę zakurzoną podłogę z desek, peroruje o poszerzaniu światopoglądu i
lepszych perspektywach na przyszłość, o ciekawostkach na zajęciach, życiu
studenckim, nowych znajomościach zawiązanych daleko od domu.
-
Dziecino, to nie jest dobre miejsce dla ciebie. Pełno tam złych ludzi, którzy
nie zawahają się cię skrzywdzić – powiada babula, poprawiając kwiecistą chustę
na głowie. Jej spojrzenie, rzucane co i raz na wnuczkę, pełne jest troski, ale
po sekundzie wpatrywania się w młodą, ubraną „po miastowemu” postać, przybiera
wyraz zaniechania. Widzi jak niecierpliwi się tamta, jak mieli w ustach kilka
górnolotnych, nieprzyjemnych dla niej słów, ale zagryza je zaraz, pewna, że z
pewnością nie będą w stanie się porozumieć.
„To
i tak nie zda się na nic” – mówi do siebie w myślach. – „Ona jest już stracona
dla tego świata, z którego się wykluła.”
Bierze
dwa wiadra w zgrabiałe dłonie i idzie do studni po wodę. Jeszcze nie tak dawno
Alunia pobiegłaby za nią, wołając „babciu daj, zostaw, to ciężkie”. Teraz
siedzi na chyboczącym się krześle i głaszcze kota. Boi się, że pobrudzi swoją
nową spódnicę, w której tak jej ładnie.
Na
dworze jest zimno, jesień przyszła w tym roku wcześnie. Rozrośnięta jabłoń,
która nie daje już zdrowych owoców, przytłacza podwórze groteskowym widokiem
powykrzywianych, łysych konarów. Ramiona babki, wyciągnięte do korby,
przypominają te suche, pokryte bruzdami gałęzie. Ile jeszcze jest w nich siły?
Tyle tylko, by wydobyć dla siebie te odrobinę wody, zaczerpnąć powietrza i
grzać się w cieple słonecznym. Ale zima przyjdzie niebawem. Gdy nastaną mrozy,
nikt tu nawet nie zajrzy, w tym roku, nikt nie będzie pamiętał o starej.
Coraz bardziej wąsko się czyta... zacieśniasz pole czytelnicze?
OdpowiedzUsuńWybacz, kwestia zmiany czcionki przy przenoszeniu z worda, jeśli akurat pisałam coś w wordzie, i braku chęci by utrudniać sobie życie ewentualnym poprawianiem oraz złośliwością komputra, który wcale nie ułatwia sprawy.
Usuńrozumiem :*
OdpowiedzUsuń