Kłaniam się z uznaniem porażona koniecznością banalnych rozmówek, powielanych bezzasadnie, bezrozumnie, bezosobowo, byle tylko zapchać życiową pustkę, ciszę rozkładającą się brunatnym pyłem między jednym uchem a drugim, od synapsy do synapsy, nieczynnej rzecz jasna, zamkniętej na cztery spusty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz