niedziela, 13 listopada 2016
Pora samostanowienia
Jakoś tak ucichło nieprzyjemnie, pustynnie i wrogo. Włączam radio, by coś jednak gadało do mnie przewidywalnością frazesów. Inaczej rozpłynęłabym się w tej ciszy, utonęła w niej na dobre. Przestraszyłam się, bo nie czas na to, nie czas. Pora solidności, odrobiny samostanowienia.
A ona? Z topieli się wyczołgała na świat - bose stopy oblekła w ciepłe skarpety - toć już się wszyscy dobijają do drzwi, kolej na nią spełniać oczekiwania, zrodziła się z wody, a nurt pochłania, nie daje zaczerpnąć tchu, taki żywioł. I czym słaba, czy nie, biegnę, nie wiem za czym, po co, ku czemu, krztuszę się tym absurdem, choć mnie ciągnie z powrotem, ciągnie tam, gdzie jest nagość i szczerość - taka prawda, o której łatwo zapomnieć, że jest.
Trzecia kawa - byle czuć cierpkość i wibracje krwi, coś czuć.
Choćby mdłości.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Kochana Urbi...tak trudno pojąć wszystko o czym piszesz... Słowa przyoblekasz smutkiem i jakaś taką beznadziejnością codzienności... Nawet nie chcę myśleć, że tak własnie odbierasz życie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło i slonecznie :)
Jeśli nawet zdobędę się na uśmiech, jest on z kategorii "przepraszam, że żyję". Nie potrafię wyjaśnić tego, co czuję. Emocje i wrażenia może "opowiedzieć" jedynie poezja, a ja poetką nie jestem.
UsuńMożna czuć nie czując wcale i błądzić w matni własnego "lustra".
OdpowiedzUsuńMoje radio mną targa po kaflach bezczynności.Gdzie czynność jest jedynie głuchotą. Po dwóch kawach biorę mopa.
Czynność jest głuchotą, zagłuszaniem strumienia myśli - a tak. Jakie to prawdziwe. Chyba, że głowa pęcznieje już od tych wibracji, niepokojących tonów, wtedy rzeczywiście trzeba wziąć mopa i ukołysać się rytm zwykłych czynności :)
Usuń