piątek, 14 stycznia 2022

Iskra we mgle

 

    Plany były proste w sensie teoretycznym, czyli jednak typowa pułapka planującego, nie pielęgnować w sobie zgorzknienia. Cieszyć się chwilą, upraszczać, brać za dobrą monetę, kopać po kostkach niedobre myśli, te natrętne owady lecące jak do miodu, wiadomo. I może to dzień taki deszczowy ciut, ciut za bardzo, może niedospanie chroniczne, może atmosfera zgęstniała od niezrozumienia wzajemnego lokatorów poruszających się na różnych orbitach, może to i tamto i jeszcze co innego? Może. Skoro zmiana nawyków jest procesem, w czasie jego trwania potknięcia są możliwe, a nawet nieodzowne. 

    Czytam trochę dla rozruszania szarych komórek -  dziennik Pilcha teraz, a to dość przyjemna lektura, niezbyt wymagająca, a na poziomie. Zaskoczona jestem jego znajomością klasyków jednak, fascynacjami. W prozie jakby mniej o tym, i dobrze, jasne, obraz tego pana od "Pod mocnym aniołem" i w podobnym tonie zmienił się na subtelnego, subtelniejszego pana pisarza, który prócz flaszki i dobrą książkę w ręku dzierży. 

    Przypomniał mi się, jak czkawka mentalna, Antoni Libera. "Godot i jego cień" - niby płynnie, narracyjnie, a dla koneserów, wykształciuchów niemalże (albo w istocie?). I ciekawam tej podróży, wyprawy jaką wybrał dla siebie Libera w głąb, w odmęt Beckettowskiej ontologii.

    I jeszcze "Tajny dziennik" Białoszewskiego mi się przyplątał, ale tu chyba się na dzień dzisiejszy nie polubimy, bo za dużo faktów z innych żyć, ludzi, Le i Lu, i nie wiem, i jakoś nie bardzo chcę wiedzieć. 

    A poza tym mgliście, choć iskry przeskakują z palca na palec.



czwartek, 9 grudnia 2021

Słowa, słowa, słowa...


    Nie jestem pierwszą osobą, której zamierzenia przeciekają przez palce razem z czasem. Chyba więc nie warto się samobiczować z tego powodu. Prawda, że każdy ma jakieś tam swoje priorytety i zapewne własnie je wybiera. Chciałabym bywać tu częściej i systematyczniej, choćby po to, by myśli nadać kształt i poukładać w odpowiednie, albo nieodpowiednie półeczki, i dlatego, bo lubię, gdy słowa mnie prowadzą, często w zaskakujące miejsca. 

    Słowa mają w sobie moc. Kiedy przyjrzeć się im z bliska, można się zadziwić, odnaleźć w nich magię i twórczą, sprawczą siłę. No banał, ale nie szkodzi. Słucham słów, zastanawiam się nad nimi, wczytuję się w nie, rozgryzam, ciumkam, hmm, mniam i fe. Są takie, które pozwalają przetrwać zły moment, są takie, które odbierają siły. I takie, w których czai się coś absolutnie niezwykłego, nienamacalnego, niedookreślonego, niby przeczucie i drogowskaz. Można chwycić się konceptu i lecieć gdzieś, gdziekolwiek. I tego właśnie potrzebuję. Zwyczajnie potrzebuję odrobiny niezwykłości w każdym kolejnym zwyczajnym dniu. 

wtorek, 26 października 2021

Ciemna strona

 

Nie umiem jeszcze rozpoznać w sobie tego uczucia kompletności. Ciągle szukam czegoś na zewnątrz, naiwnie wierzę, że stanie się coś, przyjdzie ktoś, kto rozjaśni tę ciemną stronę mojego serca. Tkwię w tym przyzwyczajeniu, choć przebijam głową mur wyuczonych zachowań i wiem już, że nie tędy droga. 



wtorek, 19 października 2021

Rozmazanie konturów

 

Dzień rozmazany, jak ślad szminki na krawędzi szklanki. Rozmazane wrażenia i uczucia. Rozmyte wspomnienia, z którymi nie wiem, co zrobić. Coś, co jest takie moje, choć nie zawsze było dobre, jednak nie umiem nie tulić do serca nawet tego koślawego, porysowanego, brzydkiego czasu. Zwłaszcza takiego. 

Zaciągam się nostalgią jak dymem z papierosa. Czasem trzeba sobie pozwolić na przekroczenie wyraźnych konturów. Widzę tę mgłę, przez która przebija się jedynie uśmiech dziecka. On przywraca mnie teraźniejszości, ciągnie na brzeg. 


poniedziałek, 18 października 2021

Autentyczność

 

Tylko trochę jeszcze dławi mnie w gardle. Tylko trochę. Zagryzam wargę, przełykam ślinę, przypominam ustom, czym jest uśmiech, właśnie ten, którego potrzebuję, by trwać w tu i teraz. 

Zastanawiam się czym jest moja autentyczność. Przecież tak łatwo spuścić powietrze i zatopić się w melancholii. Za to cała reszta wymaga już wysiłku. Trzeba zmusić się, by wstać, by zrobić, by pomyśleć, zaplanować, dopilnować. Żeby być radosnym, tak, to też kosztuje mnóstwo pracy, samozaparcia, niekiedy buntu, walki. A jednak może nie da się inaczej. Te chwile prawdziwego, spontanicznego szczęścia są tak cenne, bo rzadkie. 

No to odpalam kopalniane pokłady i próbuję. Nie chcę się zastanawiać czy jestem sobą, czy też gram jakąś rolę, bo uważam, że tak trzeba. Po prostu się staram. Czas może kiedyś mnie rozliczy. A może to ja rozliczę czas z tego, co mi dał. 



środa, 6 października 2021

Jesteś..

 

Ciiii, nie biegnij, zatrzymaj się, ukołysz myśli i emocje. Chodź, przytul się, oprzyj skroń. Widzisz? To nie tak dużo, można zaufać, spocząć, nie łatać wciąż tych wszystkich dziur i niedostatków. Jesteś dobra i mądra, jesteś ładna i taka w sam raz, teraz, dziś, w tym momencie. 



wtorek, 5 października 2021

Półwrażenie

 

    Znów w półśnie, półprawdzie, półświadomości idę gdzieś, zmierzam do. Jestem sobą, opatulona w beżowy sweter i lekki szal, z ciemnymi okularami podtrzymującymi włosy. A pod półfryzurą, bo tylko szybki kucyk mi wyszedł i poszedł, wieczne zdziwienie, to samo, co zawsze oderwanie, choć na tę półchwilę, półwrażenie, że pod tą materią, pod widocznością cielesną, kłębi się kolejny wszechświat łagodnej mocy, która wcale nie potrzebuje manifestacji, bo zna swoją nieprzeliczalną na nic innego wartość. Gdyby tak zawsze o tym pamiętać.